Wiecie co, wcale nie jest łatwo napisać krótkie podsumowanie Waszych ślubów, bo za każdym razem zapewniacie i nam i Waszych gościom tyle zwrotów akcji i atrakcji, że nie sposób ująć tego wszystkiego w kilku czy kilkunastu zdaniach. Zależy nam jednak na tym, byście oglądając nasze reportaże ślubne mogli choć trochę poczuć atmosferę i charakter danego ślubu, więc i tym razem spróbujemy naświetlić obraz tego, co mogliśmy zobaczyć i przeżyć jako fotografowie ślubni Magdy i Artura.

Kolor włosów Magdy nazywany jest tycjanowskim. Eteryczna uroda i wdzięk zapewniłyby jej spore powodzenie wśród prerafaelitów – śmiało mogłaby pozować do portretów Szekspirowskiej Ofelii… o ile malarze zdołaliby zapanować nad jej dynamiczną naturą. O tak, ta dziewczyna nie potrafi długo usiedzieć w jednym miejscu. Nic dziwnego, że tak świetnie dogaduje się z Arturem, oboje mają w sobie tyle energii, że łapanie ostrości bywało momentami nie lada wyzwaniem.

Dzień z tą szaloną parą przypominał jazdę na roller coasterze – musieliśmy mocno trzymać aparaty, żeby nie pospadały nam, gdy co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Ale zacznijmy od początku: poznaliśmy się jakiś czas temu na kawce i to spotkanie zapadło nam w pamięć, bo nasza przyszła PM nas zauroczyła… i kompletnie zagadała. Już wtedy wiedzieliśmy, że szykuje się jeden z tych ślubów w Poznaniu dopracowanych w każdym detalu. Magda jest absolwentką ASP i wielką estetką. Wszystko było zaplanowane i idealnie zgrane, od ślubnych detali, przez suknię i garnitur szyte według pomysłu pary młodej (ba, nawet buty były handmade!), aż po przepiękną dekorację sali (Siedem Drzew utonął w zieleni i kwiatach) i kościoła (od księdza wiemy, że prace trwały do nocy, poskarżył się, że wpadł do świątyni w pidżamie, żeby sprawdzić, co się tam o tej porze wyprawia).

Można chyba powiedzieć, że Magdę i Artura niechcący zeswatały ich rodziny, bo po raz pierwszy zobaczyli się na ognisku zapoznawczym dla gości weselnych przed ślubem siostry Magdy. Zaręczyli się na polu słoneczników, gdzie dotarli na motorze. Musicie wiedzieć, że oboje kochają i dwa i cztery kółka, czego dowodem była wielka radość Artura na widok prezentu od kuzynostwa w postaci białej Hondy (niestety nie popiszemy nazwą modelu, bo marne z nas automaniaki ), którą nasza para pognała na ceremonię. Samochód miał też swoje 5 minut na sesji plenerowej w dniu ślubu. Pamiętajcie, jeśli już inwestujecie w wynajem auta na ślub, dorzućcie do harmonogramu choć kwadrans na zdjęcia, które pokażą go w pełnej krasie, z Wami w rolach głównych oczywiście.

Na koniec nie możemy nie wspomnieć jeszcze o jednej głównej bohaterce tego dnia, bo oprócz ślubu mieliśmy okazję fotografować również chrzest święty. Rozalka urodą może i wdała się w rodziców, ale usposobieniem już niekoniecznie. Sądziliśmy, że takie dzieci istnieją tylko w filmach. To taki żeński odpowiednich małego Buddy, uosobienie spokoju i łagodności, które każdego obdarza łagodnym uśmiechem. Nic dziwnego, że Magda mówi, że to był prezent na 30-te urodziny Artura – przecież taki słodki aniołek to prawdziwy skarb!

Póki co wrzucamy małą zajawkę, cały reportaż pojawi się już wkrótce! Stay tuned!

 

Suknia: Pracownia Sukien Ślubnych Jolanta Duda-Koprowska

Szlafrok i koszulka: INTIMISSIMI

Buty: L37

Makijaż: Natalia Charłan Make Up Artist

Fryzura: KIURU Visage

Obrączki: Inne Obrączki i pierścionki zaręczynowe

Buty: Melvin & Hamilton

Zaproszenia i menu: White limonium papetery

Film: zakadrowani.pl

DJ: DJ Jazz Krzysztof Michaluk

en_USEnglish